Ludzie biegają z różnych powodów. Ich motywacją może być bicie rekordów, pokonywanie własnych słabości, rozładowywanie emocji, odstresowywanie się itd. Jednak okazuje się, że biegając też można pomagać, stąd ten „pokój” i „dobro” w nazwie biegu.
Tym razem pomoc była oferowana kilkumiesięcznej Julce którą czeka poważna operacja. To właśnie było naszą ostateczną motywacją, żeby oderwać się na chwilę od nauki, zapomnieć o egzaminach i wyjechać w sobotnie popołudnie do Lubartowa. Bieg miał cel tylko i wyłącznie charytatywny, nie mógłby się odbyć bez pomocy wielu sponsorów, darczyńców i wolontariuszy. Każdy grosz był na wagę złota. Jedynym warunkiem, żeby Julka otrzymała pomoc, było przebiegnięcie dystansu 10 km. Trasa biegu nie należała do tych łatwych. Było to połączenie biegu przełajowego z asfaltem, niekiedy spotkałyśmy też piach. W bieg licznie zaangażowali się mieszkańcy Lubartowa. Jedni wystartowali, a inni dzielnie dopingowali i pomagali na trasie. To znacznie przyczyniło się do atmosfery jaka tam panowała. Bieg łączył się z corocznym lubartowskim wydarzeniem „Kapucynalia”, dlatego miał też charakter religijny. Pierwszy raz spotkałyśmy się z tym, że tuż przed startem wspólnie modliłyśmy się z biegaczami i zostałyśmy pokropione wodą święconą. To był dobry czas!
P.S. Jak się okazało odniosłyśmy nasze małe zwycięstwa nie tylko na trasie, ale też podczas egzaminów.
Karolina i Monika