Pod tą nazwą kryje się bieg na dystansie 5 km, organizowany w Lublinie. To właśnie z tego powodu, że na 5 km i że w Lublinie, zdecydowałam się wziąć w nim udział. Choć pogoda nie dopisała, to i tak bieg uważam za udany. Było bardzo kameralnie, wystartowało zaledwie 203 zawodników. Dzięki temu panowała tam przyjazna i rodzinna atmosfera. Wśród nich była tylko jedna moja koleżanka z AZSu (osobiście biega mi się lepiej ze znajomymi). Mimo tego, że był to stosunkowo krótki dystans, to trasa nie zaliczała
się do tych łatwych. Przebiegała ona wzdłuż Wąwozu Rury. Już przy pierwszym kilometrze trzeba było pokonać górę, która trochę dała w kość. Po za tym utrudnieniem był podmokły teren i padający deszcz – musiałam uważać, żeby nie „wywinąć orła” na śliskiej trawie. To wszystko sprawiło, że mój czas na mecie nie był rewelacyjny. Jednak i tak jestem zadowolona, że wzięłam w nim udział. Był to mój pierwszy start w tym roku kalendarzowym, dlatego sezon biegowy uważam za otwarty. Kolejna edycja biegu „Chęć na 5” 15 czerwca. Ogólnie w Lublinie pod względem „biegowym” dużo się dzieje, co mnie bardzo cieszy i motywuje. Już 11 maja odbędzie się tu II Maraton Lubelski w którym wezmę udział JESZCZE jako wolontariuszka.
W kategorii kobiet zajęłam 41 miejsce z czasem 28:40.