„Korona Maratonów Polskich” to przedsięwzięcie prowadzone przez organizatorów Cracovia Maraton, a wzorowane na „Koronie Himalajów”. Aby uzyskać tytuł zdobywcy Korony Maratonów Polskich, należy ukończyć pięć maratonów: Maraton w Dębnie, Cracovia Maraton, Wrocław Maraton, Maraton Warszawski oraz Poznań Maraton w ciągu 24 miesięcy, licząc od daty pierwszego ukończonego maratonu. Kolejność maratonów jest dowolna.
Dla licznej rzeszy maratończyków obok uzyskanego wyniku ważny, a może najważniejszy, jest sam udział w zawodach, podczas których odczuwają radość z pokonania własnej słabości i dotarcia do mety w regulaminowym czasie. Wyznaczenie sobie takiego dalekosiężnego celu pozwala bardziej zmotywować się do systematycznych treningów.
Postanowiliśmy zmierzyć się z tym w trójkę, wraz ze mną także Paweł i Waldek. Każdy z nas prawdopodobnie kierował się nieco innymi pobudkami przystępując do tego przedsięwzięcia.
Doświadczonym biegaczom przebiegnięcie pięciu maratonów w okresie 2 lat może wydać się sprawą dość łatwą, ale to tylko pozory. W takim planie trzeba ze znacznym wyprzedzeniem zorganizować logistykę wyjazdów, po drodze mogą zdarzyć się kontuzje lub inne nieprzewidziane zdarzenia losowe, zresztą dystans maratoński rządzi się swoimi prawami i można go z różnych przyczyn po prostu nie ukończyć. Każdy z naszej trójki „zdobywał” Koronę wg indywidualnego planu i kolejności.
Dla mnie cykl rozpoczął się wraz z debiutem maratońskim podczas 13 Cracovia Maraton w kwietniu 2013r. Po udanym debiucie musiałem sobie odpowiedzieć na pytanie co dalej z moim bieganiem … Czy warto biegać kolejne maratony …? Oczywiście warto !!!
Wtedy właśnie podjąłem decyzję o udziale w pozostałych biegach i powstał plan zakładający zakończenie cyklu Korony Maratonów Polskich w październiku 2014 r. podczas 15-go Poznań
Maratonu. Rozpoczęły się żmudne treningi, przeplatane startami na krótszych dystansach.
Po Cracovii była Warszawa, a w bieżącym roku Dębno, Wrocław i Poznań. Regularne treningi pozwoliły każdemu z nas znacznie poprawić „życiówki”, choć każdy miał też gorsze biegi.
Oczywiście można lubić bądź nie, takie masowe imprezy, którymi z pewnością jest tych pięć maratonów. Mimo to każdy z nich jest inny nie tylko ze względu na poziom organizacyjny ale przede wszystkim na indywidualny klimat, który tworzą biegacze, kibice i same miasta w których te biegi się odbywają. Według mojego subiektywnego odczucia najlepszy biegowy klimat był na Maratonie w Dębnie, choć z całej „piątki” był to mój najsłabszy bieg, gdzie musiałem walczyć przez kilkanaście km z tzw. ”ścianą”. Atmosfera i tradycja tego Maratonu była dla mnie „wyczuwalna” prawie organoleptycznie :)), jest on też w mojej ocenie najmniej skomercjalizowanym biegiem w porównaniu do pozostałych.
Dziękuję kolegom, którzy wraz ze mną uczestniczyli w tym projekcie i pozostaje życzyć Wam zrealizowania kolejnych pomysłów, które oczywiście już są, w przyszłym roku … 🙂
Powoli trzeba kończyć sezon i udać się na „zasłużony odpoczynek”, który jak znam siebie nie potrwa zbyt długo 🙂 Do zobaczenia na biegowych trasach !!!