Półmaraton Marzanny nieodłącznie kojarzy się z Krakowem i symbolicznym pożegnaniem zimy. Już po raz czternasty biegacze topią kukłę Marzanny by przywitać wiosnę półmaratonem i biegiem na 10 km. Podobnie jak w ubiegłym roku, oprócz inauguracji wiosennego sezonu biegowego imprezie przyświeca charytatywny cel – zebranie funduszy dla Fundacji Wspierania Kardiochirurgii dziecięcej Schola Cordis.
Na starcie 14. Krakowskiego Półmaratonu Marzanny stanęło ponad 3 tys. osób. Od kilku lat zamiast monotonnych okrążeń Błoń organizatorzy zaproponowali trasę zarówno bulwarami wiślanymi, niedaleko Wawelu, a także urokliwymi zaułkami Starego Miasta.
Start w Krakowie zaplanowaliśmy na początku zimowych przygotowań jako sprawdzian przed wiosennym maratonem. Nie był to więc cel sam w sobie, ale postanowiliśmy pobiec mocno wprost z przygotowań maratońskich. Jak zawsze na kilka dni „przed” pojawia się lekki stresik, który przybiera na sile, to już niemal norma. Z doświadczenia wiem, że trzeba go opanować i pobiec „swoje”. Do Krakowa jedziemy 7-osobowym składem starając się nie myśleć o biegu, choć rozmowa sama schodzi na czekający nas półmaraton, padają pytania o tempo, jak się ubrać przy tak wietrznej pogodzie. Na krakowskie Błonie docieramy na 1,5 godziny przed startem, spotykamy Pawła i Michała, którzy w sobotę odebrali nasze pakiety startowe. Ze względu na bardzo silny wiatr do końca mamy wątpliwości dotyczące stroju, na 10 minut przed startem każdy zajmuje miejsce w wyznaczonych strefach czasowych. Teraz już nic nie można zrobić, poprawić, zmienić, pozostaje tylko bieg …
Z lekkim opóźnieniem pada strzał startera, ruszamy razem z tłumem, jest tłok, trzeba bardzo uważać, biegnie się jednak lekko. Niespodzianka czeka nas po pierwszym kilometrze, kiedy peleton robi zwrot na Błoniach i biegniemy w przeciwnym kierunku pod wiatr. Przestaje być przyjemnie, jest bardzo zimno, wiem jednak że to przejściowe. Pierwsze kilometry mijają gładko, noga „kręci”, oddech w normie, robi się ciepło, stawka biegaczy rozciąga się. Wbiegamy na Rynek, pojawia się kostka, a trasa zaczyna przypominać slalom, na przemian biegniemy z wiatrem i pod wiatr co przekłada się na międzyczasy poszczególnych kilometrów. Ostatnie trzy kilometry to powrót na krakowskie Błonie i świadomość, że finisz będzie walką z dużym wiatrem. Końcówka to także świetny moment na przyśpieszenie, na 21-km już widzę czas i czuję ogromną radość, takiego wyniku w tych warunkach kompletnie się nie spodziewałem. W krótkich odstępach finiszuje cała siódemka, każdy z nowym rekordem..,
Marcin Kruba 1:20:37
Jacek Maślanka 1:24:52
Kamil Motyka 1:29:29
Paweł Ciuba 1:32:53
Michał Naspiński 1:37:52
Wiola Szablan 1:43:01
Marta Jop 1:44:11
Zapraszamy do galerii: https://www.jgbsokol.pl/galeria/nggallery/jgb-sokol/XIV-P%C3%B3%C5%82maraton-Marzanny,-19.03.2017
Sprawdzian wypadł doskonale, wracamy w świetnych nastrojach snując plany wynikowe w czekającym nas już za miesiąc maratonie. Dziękuję za wspólny wyjazd i wzajemną motywację do walki. A tymczasem po chwilach triumfu wracamy do treningów …
Jacek