28 kwietnia 2019 roku odbyła się już 18. edycja najważniejszej imprezy biegowej w Krakowie, jednej z największych w Polsce. Zgodnie z hasłem: z historią w tle; uczestnicy maratonu przebiegli obok wielu wspaniałych krakowskich zabytków. Mimo intensywnie padającego deszczu i kałuż na trasie, dla wielu był to bardzo udany bieg. Relacja naszego kolegi Adama Osińskiego, dla którego był to debiut na dystansie maratońskim.
Ten start planowałem od dłuższego czasu. Podchodziłem do niego z dużą pokorą, bo dystans ten nie wybacza błędów. W tym biegu jest wszystko: począwszy od dreszczyku emocji, poprzez walkę z samym sobą, na końcu- finisz, meta i wielka radość!
Maraton, 42 km 195 m …
Na mój debiut wybrałem 18. PZU Cracovia Maraton. Start zlokalizowany był na krakowskim Rynku. Zacząłem spokojnie, w założonym tempie (podłączyłem się do pacemakerów na 3h:30min). Biegnąc urokliwymi uliczkami Krakowa, początkowe kilometry mijały bardzo szybko. Na 21 kilometrze nadal na luzie, ale cały czas pamiętałem, że prawdziwy maraton zaczyna się po 30-stym kilometrze… No i się zaczął. Od 37 kilometra zmęczenie daje znać o sobie, nogi odmawiają posłuszeństwa, głowa podpowiada: „zatrzymaj się, odpocznij”. Z wielkim trudem utrzymywałem założone tempo. W końcu dotarłem w okolice Wawelu. Myśl, że do mety, zostało mniej niż dwa kilometry dodała mi sił. Przyspieszyłem, mijałem kolejnych biegaczy. Przed oczami pojawił się Rynek, ostatni zakręt, tłum kibiców, głośny doping i META!
Niesamowita radość, wzruszenie, euforia! Chwile, które zostaną w pamięci na długo. Dałem z siebie wszystko…
Jestem Maratończykiem!!!
Czas: 3h:31min:05sek